Forum www.bstok.fora.pl Strona Główna

BEZ KORKÓW=ZIELONA FALA I MIASTA BEZ ZNAKÓW Drachten, Bohmte

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bstok.fora.pl Strona Główna -> INNOWACJE, CIEKAWOSTKI, IDEE, POMYSŁY
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
WWW.ZIELONI.REPUBLIKA.PL




Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:30, 02 Sie 2009    Temat postu: BEZ KORKÓW=ZIELONA FALA I MIASTA BEZ ZNAKÓW Drachten, Bohmte

KORKI są przez brak "zielonej fali" = kierowcy jechaliby przepisowe 50 km/h nie stojac co chwile na swiatłach płynnie bezpiecznie bez przekraczania szybkosci a piesi przechodziliby po przejsciach nie blokujac ruchu i nie wchodzac gwałtownie pod rozpedzone samochody Uchwała Polityka Transportowa Miasta Białegostoku zakładała modernizacje istniejących dróg ich i odkorkowanie poprzez np. sterowanie ruchem „zielona falę” itp. zamiast bezsensownej, dłuższej i droższej budowy nowych (nieskuteczne długoletnie wywłaszczenia – brak poszanowania własności prywatnej poprzez różnego rodzaju „spec-ustawy” sprzeczne z prawem powoduje potem konieczność wypłaty odszkodowań i paraliż inwestycyjny). "Zielona fala" umożliwia sprzęgniecie skrzyżowań w ciągi skracające czas przejazdu przez centrum nawet o 10-15 minut [link widoczny dla zalogowanych] np. na ciągach wschód -zachód i północ -południe (Al. Jana Pawła II, Pilsudskiego, Supraśl/Wasilków – ul. Sienkiewicza – ul. Wiejska – ul. Kawaleryjska – Kleosin itp.) jest wiele udanych przykładów w innych miastach - za te rozwiązania powinny płacić np. hipermarkety powodujące zwiększenie ruchu samochodów i PO=tencjalne korki.

Toruń likwiduje znaki drogowe [link widoczny dla zalogowanych] Toruń jako pierwsze polskie miasto przeprowadził na swoich ulicach praktykowany w europejskich miastach eksperyment polegający na usunięciu z nich części znaków drogowych. Wynik okazał się dla wielu zaskakujący: brak znaków spowodował spadek liczby wypadków. W niektórych miejscach stłuczek było aż o 30% mniej, a na najbardziej "krwawym" skrzyżowaniu, od dłuższego czasu... nie doszło do żadnej groźnej kolizji - czytamy w "Dzienniku". Na pierwszy ogień poszły wszędobylskie "ustąp pierwszeństwa przejazdu" i "jesteś na drodze głównej", które są w Polsce według ekspertów najbardziej nadużywanymi. Skrzyżowania dróg uprzywilejowanych i podrzędnych - m.in. w dzielnicach Rubinkowo i Grębocin - zamieniły się w ten sposób w skrzyżowania dróg równorzędnych, na których pierwszeństwo ma pojazd nadjeżdżający z prawej strony. Kierowca musi teraz zwolnić, by upewnić się czy nie nadjeżdża inny samochód. Jeśli już dochodzi do kraks, ich skutki są mniej tragiczne, bo samochody jeżdżą wolniej Zarząd Dróg Miejskich w ToruniuJeśli już dochodzi do kraks, ich skutki są mniej tragiczne, bo samochody jeżdżą wolniej - mówi Agnieszka Kobus-Pęńsko z Zarządu Dróg Miejskich w Toruniu. Według niej na jednym ze szczególnie groźnych skrzyżowań - ulic Antczaka i Pułaskiego - nagle zapanował spokój.Poza granicami Polski pomysł demontowania znaków nie jest tymczasem niczym nowym. Najbardziej zaawansowane jest niemieckie miasteczko Bohmte pod Hamburgiem, gdzie w połowie maja 2007 r. usunięto 60% znaków, a nawet światła. Wszyscy stosują się do jednej, dobrze znanej zasady: pierwszeństwo ma ten z prawej - mówi miejscowy policjant Dieter Klenke.

[link widoczny dla zalogowanych] Znaki wcale nie są potrzebne! Drahten to 43-tysięczne holenderskie miasteczko położone przy autostradzie Amsterdam-Groningen. Co je wyróżnia? Brak jakichkolwiek znaków drogowych. Na wszystkich skrzyżowaniach obowiązuje zasada: "pierwszeństwo ma nadjeżdżający z prawej". Skrzyżowania wyróżnione są nawierzchnią koloru czerwonego, a kierowcy, dojeżdżając do nich, dają sobie znaki, który ma przejechać pierwszy. I faktycznie to działa. Choć obowiązują przede wszystkim przepisy ogólne, samochody poruszają się po mieście bardzo płynnie. Miejscowy inżynier ruchu, Heinz Moderman, który wprowadzał system w życie, ma się czym pochwalić. Liczba wypadków zmniejszyła się o ponad 70%. W niektórych dzielnicach niemal w ogóle nie dochodzi do kolizji. Sporo pomogło także ograniczenie prędkości w Drahten do 30 km/h. Niska prędkość jazdy ulicami pozwala innym płynniej włączać się w sznur jadących samochodów i m.in. dzięki temu nie tworzą się korki. Na skrzyżowaniach świadomość, że jesteśmy zdani na siebie i uwagę innych, wzmacnia koncentrację kierowców. Oczywiście, nie wystarczy tylko usunąć znaki i wyłączyć sygnalizację świetlną. Wprowadzenie tego projektu wymagało modernizacji wielu skrzyżowań i innego rozplanowania ruchu w szczególności na głównych ulicach. Przy czym Drahten nie jest wcale prowincjonalnym miasteczkiem - każdej doby przez jego główną ulicę przetacza się 12 tys. samochodów. W mieście obserwowaliśmy niespotykane u nas zachowania kierowców. Samochodyzatrzymują się przed przejściami dla pieszych, kierowcy ciężarówek dogadują się wzrokiem z rowerzystami. Prawie nikt nie jeździ szybciej niż 30 km/h. Rozmawialiśmy z kilkoma kierowcami i nie spotkaliśmy ani jednego, któremu torozwiązanie nie spodobałoby się. Jeździ się wolniej, jednak wcale to nie znaczy, że przebycie tej samej trasy trwa dłużej. "Wcześniej potrzebowałem na dojazd z domu do pracy 20 minut, teraz 10 minut" - mówi Lars Kanten. Znikła agresja wśród kierowców. Nikt na nikogo nie trąbi, nikogo nie wyprzedza. Iris Grump jeździ teraz o wiele lepiej, czuje się pewniej za kierownicą i bezpieczniej w swoim mieście. Poza tym dzięki temu systemowi oszczędza się mnóstwo pieniędzy. Każdy znak drogowy w Holandii kosztuje 350 euro, a roczne utrzymanie sygnalizacji świetlnej to aż 15 tys. euro.

[link widoczny dla zalogowanych]
Bezpieczniejsze ulice bez znaków drogowych
Czy ulice bez znaków, a skrzyżowania bez świateł mogą w ogóle funkcjonować? Mogą, i zdaniem ekspertów są bezpieczniejsze od oznakowanych. Tego zdania nie podzielają jeszcze białostoccy drogowcy ani kierowcy. Aby się o tym przekonać, potrzebują sprawdzonych wzorów, a takich w Polsce jest jeszcze niewiele. Według naukowców skrzyżowanie, na którym nie ma żadnych znaków, jest bezpieczniejsze. Bo kierowcy nie będąc pewni, że mają pierwszeństwo, zwalniają i przejeżdżają krzyżówkę ostrożniej. Według tej teorii wszechobecne pasy, wysepki i ostrzeżenia usypiają tylko naszą czujność. Do takich wniosków już kilka lat temu doszli Brytyjczycy. A ostatnio do zwolenników ograniczenia w stawianiu znaków dołączyły władze holenderskiego miasteczka Drachten. Tam zainicjowano projekt tzw. nagich ulic i okazał się on sukcesem. Po usunięciu znaków oraz sygnalizacji liczba wypadków i kolizji na największym skrzyżowaniu w mieście spadła z 40 do dwóch rocznie. W Toruniu i Nowej Soli rewelacja Jako pierwsi znaki i sygnalizacje świetlne zaczęli eliminować drogowcy w Nowej Soli. - Jesteśmy zwolennikami takiego rozwiązania w stu procentach. Od czterech lat wdrażamy je w życie etapami. Chcemy docelowo doprowadzić do tego, aby wszystkie skrzyżowania były bez znaków, wyjątkiem mają być drogi tranzytowe - mówi Andrzej Drozdek ze starostwa powiatowego w Nowej Soli. Kiedy cztery lata temu w Nowej Soli zaczęto likwidować znaki i ograniczenia, kierowcy protestowali. Dziś już tego nie robią, wręcz pozytywnie wypowiadają się na temat tych innowacji. W Toruniu władze miasta zdecydowały się na likwidację sygnalizacji na skrzyżowaniach równorzędnych i drogach osiedlowych. - Sami kierowcy się do nas zgłaszali i prosili o takie rozwiązania - mówi Agnieszka Kobus-Peńsko, rzeczniczka toruńskiego zarządu dróg. - Tam, gdzie zlikwidowaliśmy oznakowania i sygnalizację, naprawdę wyeliminowaliśmy wypadki. Kierowcy jeżdżą wolniej i o to chodziło. W Białymstoku, jak kierowcy nauczą się kultury W białostockim departamencie dróg i transportu o pomyśle nie słyszano. - Jak to bez znaków i świateł? - dziwił się Krzysztof Turosiński z departamentu dróg. - Nie wyobrażam sobie, jak przy takim natężeniu ruchu miałoby funkcjonować skrzyżowanie w centrum Białegostoku. Chcę uspokoić kierowców. My na pewno nie wprowadzimy takiego rozwiązania. Jest ono z innego świata. Zdaniem dyrektora Komunalnego Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej Dariusza Ciszewskiego to dobre rozwiązanie, ale tylko w takich miastach, gdzie kultura kierowców jest na wysokim poziomie. - Kiedy w 1999 r. byłem w Niemczech, zadziwiała mnie uprzejmość na drodze. Tam rzeczą naturalną jest to, że co drugi kierowca, który jedzie główną drogą, wpuszcza tych z drogi podporządkowanej. U nas takie zjawisko nie istnieje i dlatego "nagie drogi" na pewno się nie sprawdzą - ocenia Ciszewski, szef KPKM.

[link widoczny dla zalogowanych] Miasto bez świateł i znaków! Bohmte: Gdzie droga a gdzie chodnik? / Mirosław Domagała Środa, 22 października 2008 (13:02) Potraficie sobie wyobrazić miasto pozbawione znaków drogowych, sygnalizacji świetlnej, przejść dla pieszych, a nawet wydzielonych chodników? Brzmi absurdalnie, prawda? Szczególnie dla Polaka, który napotyka na sygnalizację świetlną niemal na wyjazdach z posesji, a przy drogach mija taką liczbę znaków, że jak wykazują badania, nie jest w stanie ich przyswoić! A jednak są takie miasta, gdzie na próżno szukać sygnalizacji świetlnej czy znaków drogowych. I wcale nie prowadzi to do permanentnych korków, przez które przebijają się tylko karetki i wozy pogrzebowe podążające po ofiary wypadków. Ideę pod nazwą "Share space" (w wolnym tłumaczeniu: dzielenie się przestrzenią) wymyślił holenderski ekspert ruchu drogowego, Hans Monderman. Zakłada ona wspólne bytowanie wszystkich uczestników ruchu drogowego: samochodów, rowerzystów, a także pieszych. Nie ma sygnalizacji świetlnej, żadnych znaków drogowych, wydzielonych przejść dla pieszych, a pozbawione krawężników chodniki od ulic różnią się tylko typem nawierzchni! Każdy z uczestników ruchu ma takie same prawa... i są one tylko dwa. Pierwsze dotyczy prędkości maksymalnej i zależne jest od państwa, a drugie, najważniejsze, mówi, że obiekt, znajdujący się z prawej strony, niezależnie czy jest samochodem czy matką z dzieckiem w wózku, ma pierwszeństwo. I to wszystko. Niewyobrażalne? A jednak działa! Projekt zyskał wsparcie Unii Europejskiej, która wspomaga finansowo miasta pragnące pilotażowo wdrożyć takie rozwiązanie. Pionierskim miastem było holenderskie Drachten, gdzie liczba wypadków po wdrożeniu systemu znacząco spadła. Zachęceni tym sukcesem włodarze położonego niedaleko Hanoweru niemieckiego miasta Bohmte postanowili przyłączyć się do eksperymentu. Unia Europejska pokryła koszty deinstalacji świateł i znaków, przeznaczając na ten cel 1.2 mln euro. W ten sposób ponad 13 tysięcy kierowców, którzy codziennie wyjeżdżają na ulice miasta musiało odnaleźć się w nowej rzeczywistości. I odnalazło się! W poprzednich latach w Bohmte dochodziło średnio do 50 wypadków rocznie, co oznacza średnio jeden poważny wypadek tygodniowo. Od wprowadzenia systemu "Share space" w maju tego roku w ciągu pierwszego miesiące nie doszło do ani jednego wypadku! Program "Share space" będzie stopniowo wdrażany w kolejnych miastach. Na liście są m.in. belgijska Ostenda oraz angielskie Ipswich. Ponadto na wybranym, początkowo niewielkim obszarze zaeksperymentować chce... Londyn. Może warto takie rozwiązanie wprowadzić w Polsce? Pierwsze pozytywne sygnały już są. Np. Kraków wyłączył sygnalizację świetlną m.in. na skrzyżowaniu pod Pocztą Główną. I co? Korki się zmniejszyły, a liczba wypadków czy kolizji wcale nie wzrosła! Pozytywne sygnały płyną również z... Torunia. To właśnie tam na ul. Antczaka zlikwidowano wszystkie światła i usunięto znaki regulujące pierwszeństwo przejazdu. Teraz wszystkie skrzyżowania są równorzędne, dzięki czemu kierowcy przejeżdżają przez nie ostrożniej. Szkoda tylko, że to rozwiązania marginalne, a w Krakowie - tymczasowe. Najtrudniej zmienić przecież myślenie, które charakteryzuje nie tylko polską drogówkę, ale również włodarzy miast i dróg: im więcej znaków i świateł tym bezpieczniej. Chociaż racji trudno im odmówić. Przecież stojąc w korku można co najwyżej uszkodzić zderzak, a na pewno nie doprowadzi się do wypadku... Tylko czy chodzi o to, by sparaliżować miasta? I dlaczego w tym wypadku nikt nie myśli o ekologii? Zobacz jak wygląda miasto bez świateł i znaków:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
WWW.ZIELONI.REPUBLIKA.PL




Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:09, 22 Sty 2011    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Centralny system sterowania ruchem. Będzie zielona fala i info o wolnych parkingach.

Centralny system sterowania ulicznym ruchem ma upłynnić jazdę w Białymstoku. Sygnalizacja na skrzyżowaniach, znaki o zmieniającej się treści, informacje o wolnych miejscach parkingowych. To elementy systemu zarządzania ruchem.

Aby powstał, trzeba najpierw określić potrzeby miasta.

- To są pierwsze przymiarki, żeby stworzyć kompleksowy system sterowania ruchem – mówi Krzysztof Turosieński, który kieruje referatem rozwoju i inżynierii ruchu w białostockim magistracie. – Chodzi przede wszystkim o upłynnienie ruchu w mieście.

Jeszcze w tym półroczu ma powstać program, który będzie podstawą do stworzenia systemu zarządzania ruchem w Białymstoku.

– Powstanie centralny system, który będzie obejmował między innymi sygnalizację świetlną – tłumaczy Zbigniew Dziejma z referatu rozwoju i inżynierii ruchu. – Dzięki temu, że każda sygnalizacja wysyła informacje do centrum, wiadomo, jakie jest zapotrzebowanie na światło zielone w danym ciągu ulic.

Oprócz tego planowane jest ustawienie elektronicznych tablic o zmieniającej się treści. Będą na przykład informować o śliskiej nawierzchni na wiaduktach czy też o tym, że skręcając w prawo kierowca natknie się na korek. Gdzie takie znaki są potrzebne, określi właśnie program.

System obejmie też miejskie parkingi. – Na przykład na ulicy Suraskiej mamy jeden wjazd i często jest tak, że kierowca wjeżdża, bo nie wie, że nie ma wolnych miejsc – mówi Dziejma. – Stosowna informacja wyeliminuje to zbędne krążenie.

Dzięki temu systemowi lepiej ma też funkcjonować komunikacja miejska. Autobusy będą miały priorytet przed innymi samochodami. Nie oznacza to, że każdy autobus zbliżający się do skrzyżowania natknie się od razu na zielone światło. Ale w przypadku poważnego opóźnienia, będzie miał taki priorytet.

W newralgicznych punktach, gdzie nie ma sygnalizacji świetlnej, jak na przykład drogi wylotowe, węzeł Dąbrowskiego i przejazdy kolejowe zostaną zainstalowane urządzenie pomiarowe. Staną również stacje pogodowe. Firma, która opracuje program, określi, jakie tak naprawdę są potrzeby miasta. – Jej zadaniem będzie też ustalenie, jakie obszary miasta powinny być objęte tym systemem – mówi Krzysztof Turosieński.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bstok.fora.pl Strona Główna -> INNOWACJE, CIEKAWOSTKI, IDEE, POMYSŁY Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin