Forum www.bstok.fora.pl Strona Główna

Lobby IKEA z PO przeciwko ochronie Puszczy Białowieskiej?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bstok.fora.pl Strona Główna -> INWESTYCJE PROJEKTY PLANY SPALARNIE LOTNISKO DROGI PROTESTY TRANSPORT ITP.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
WWW.ZIELONI.REPUBLIKA.PL




Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:22, 02 Lut 2011    Temat postu: Lobby IKEA z PO przeciwko ochronie Puszczy Białowieskiej?

Lobby IKEA z PO przeciwko ochronie Puszczy Białowieskiej?

a czemu FABRYKA IKEI MA BYĆ w PO=bliżu Puszczy Białowieskiej? Chcą ja przerobić na zapałki, mebelki i rozjeżdżać tirami rozwożąc swoja tandetę na całą Europę?

Czyli PO "lotnisku" operze spalarnii (pieniędzy) itp. absurdach mamy kolejną POdlaską aferęSad

"Szef podlaskiej PO Robert Tyszkiewicz, który w sprawie powstania w Orli fabryki Ikei lobbuje od wielu miesięcy, jest przekonany, że decyzja jest PO=zytywna. Zapewnia, że nie zna ani jednego argumentu, który mógłby przemawiać na niekorzyść inwestycji."

"Na 90% Rysiu załatwimy, nie jest łatwo, biegam z tym od roku, to wszystko wyłącznie moja zasługa"

IKEA= Idioten Kaufen Einfach Alles (Idioci Kupia po prostu wszystko) np. polską kanapę można kupić juz za 300-400 zł, a IKEA wydając 199 mln katalogów to globalny niszczyciel lasów

np. IKEA = TANDETA np. podwarszawskie Janki to przykład przekrętu jak zaoszczedzić masę kasy kupując tańsze grunty pod miastem a potem ściągać ludzi z tego miasta obciążając ich i środowisko kosztami dojazdów hałasu emisji zanieczyszczeń korków budowy dróg itp.itd.

IKEA byla tez w Rosji i się wycofała oficjalnie z powodu wszechobecnej korupcji faktycznie chyba im nie szedł biznes bo w Polsce to niby korupcji nie ma? Oszczędzają nawet na łapówkach?

budującą się właśnie fabryka Ikei produkująca na całą Europę obok Puszczy Białowieskiej to niestety realne zagrożenie potrzebują mnóstwo drewna o wiele więcej niż zużywa się obecnie w całym województwie a zlokalizowano ją tam właśnie ze względu na "bliskość surowca" a nie "przypadkiem"Sad

Jeśli budowę fabryki IKEI otwiera Schetyna, Pawlak, Bieńkowska trzeba POwołać komisję śledczą +"Polska największym dostawca IKEI w Europie i drugim na świecie" ostatnim takim zagrożeniem była niemiecka firma która wycięła prawie cała Puszczę [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]

Lobby IKEA z PO w natarciu: [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]

Np. Białowieża z tytułu podatku leśnego otrzymuje tylko ok. 200 tys.zł rocznie przy budżecie ok. 8 mln zł czy odrzuci ofertę 75 mln zł na inwestycje w zamian za zgodę na poszerzenie Parku??
Powrót do góry
Zobacz profil autora
WWW.ZIELONI.REPUBLIKA.PL




Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:49, 29 Kwi 2011    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Zarząd Województwa pod przewodnictwem marszałka Jarosława Dworzańskiego przyznał dziesięć Odznak Honorowych Województwa Podlaskiego. Wśród wyróżnionych znaleźli się m.in. muzycy, literaci i przedstawiciele świata biznesu.

Honorowe odznaczenie będzie przekazane także przedstawicielowi koncernu IKEA w Polsce, dzięki którego staraniom powstaje fabryka w Orli - Marianowi Grabińskiemu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
WWW.ZIELONI.REPUBLIKA.PL




Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:57, 29 Kwi 2011    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

IKEA w Orli rozbije się o skrzyżowanie?
Jakub Medek
2011-04-20, ostatnia aktualizacja 2011-04-20 17:15


Po trwających półtora roku negocjacjach, drogowcy nagle odmówili budowy nowego i przebudowy już istniejącego skrzyżowania na trasie w pobliżu powstającej fabryki meblowej w Orli. Szwedzki koncern meblowy grozi częściowym wycofaniem inwestycji, uznanej w ubiegłym roku za największe przedsięwzięcie zagraniczne w Polsce

Kamień węgielny pod fabrykę szwedzkiego koncernu meblowego wmurowywano w ubiegłym roku z wielką pompą. Inwestycją, która według zapowiedzi IKEA ma dać podlaskiemu docelowo dwa tysiące miejsc pracy w samym zakładzie i kolejnych kilka tysięcy u kooperantów, chętnie chwalili się politycy różnych szczebli, na czele z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem. W tej chwili budowa pierwszej części zakładu idzie pełną parą, próbny rozruch urządzeń zakładu specjalizującego się m.in. w produkcji mebli kuchennych powinien nastąpić jeszcze latem, rozpoczęcie produkcji - jesienią.

Do pełni szczęścia Szwedom brakowało dobrego połączenia zakładu z odległą od niego o kilka kilometrów drogą krajową nr 66, prowadzącą z Bielska Podlaskiego do polsko-białoruskiego przejścia w Połowcach. Kilka tygodni temu zarząd województwa podlaskiego postanowił sfinansować przebudowę drogi powiatowej łączącej zakład z krajówką. Negocjacje na temat skrzyżowania powiatówkiz trasą 66, a konkretnie wybudowania tam dodatkowego prawoskrętu do fabryki, trwały od kilkunastu miesięcy. Udział w nich brał zarówno wójt Orli Piotr Selwesiuk, jak i przedstawiciele ministerstwa infrastruktury, czy Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Ze swojej strony IKEA zobowiązywała się do przekazania nieodpłatnie ziemi pod prawoskręt. Koncern zainteresowany był też budową kolejnej krzyżówki, o kilkaset metrów dalej. Z niej miałaby prowadzić zupełnie nowa droga do planowanej w pobliżu zakładu meblowego fabryki krzeseł.

- Wszystko to szło dość wolno, ale wydawało się że w dobrym kierunku. Mieliśmy już wstępną zgodę centrali dyrekcji dróg. Tymczasem teraz nagle białostocki oddział dyrekcji nas poinformował, że nowego skrzyżowania nie wybudują, nie zamierzają też budować prawoskrętu na krzyżówce już istniejącej. Chyba że IKEA przekaże im nieodpłatnie ziemię i zapłaci ponad milion złotych - nie kryje irytacji Piotr Selwesiuk, wójt Orli. - Rozumiem, że jest kryzys, że nie ma na nic pieniędzy, ale nie można zmieniać reguł na finiszu. Po co było nas wodzić przez kilkanaście miesięcy za nos?

Irytację samorządowca pogłębia fakt, że IKEA budowę fabryki krzeseł uzależnia podobno właśnie od powstania nowego skrzyżowania.

- Jeśli go tam nie będzie, ten zakład powstanie w zupełnie innej części Polski. Tego byłoby bardzo szkoda, tym bardziej że długo trwały negocjacje, żeby ten zakład powstał u nas w kraju, a nie w Chinach - dodaje wójt.

Dyrektor białostockiego oddziału generalnej dyrekcji dróg ripostuje, że zbudować to można wszystko, o ile są na to pieniądze. A tych drogowcom w ostatnim czasie bardzo brakuje. Każdą złotówkę przeznaczają więc na inwestycje tam, gdzie jest to w ich ocenie niezbędne - bo drogi są niebezpieczne, albo bardzo zatłoczone. Skrzyżowania pod Orlą nie spełniają żadnego z tych warunków.

- Od początku mówiliśmy, że wybudujemy, jeśli będzie za co. Ale nie ma. Z naszego punktu widzenia to dodatkowe skrzyżowanie jest zupełnie niepotrzebne, rozbudowa już istniejącego - również - wyjaśnia dyrektor Doroszkiewicz. Podkreśla, że jeśli np. IKEA wyłoży pieniądze na przebudowę krzyżówek, dyrekcja nie będzie miała nic przeciwko. Z kosztorysu inwestorskiego wynika, że na oba przedsięwzięcia w wymiarze postulowanym przez Szwedów potrzeba około sześciu milionów złotych. W praktyce, jako że wykonawców wyłania się w przetargach, tę kwotę można by znacznie zmniejszyć.

- Przecież dla drogowców, których budżet tylko w tym województwie liczy się w setkach milionów, to marginalne kwoty. Poza tym co to znaczy, że z punktu widzenia zarządcy drogi te skrzyżowania są niepotrzebne. Przecież dróg się nie buduje dla zarządcy, ale dla użytkowników - obywateli, przedsiębiorstw - nie ustępuje wójt Selwesiuk. Wciąż liczy na rozmowy ostatniej szansy, które w najbliższych tygodniach chce zorganizować wojewoda podlaski Maciej Żywno.

- Będziemy rozmawiać z ministerstwem infrastruktury - zapowiada wojewoda.

Rzecznik koncernu IKEA była wczoraj nieuchwytna. We wtorek dziennikarzom Obiektywu TVP Białystok odmówiła w sprawie skrzyżowań w Orli komentarza.

Źródło: Gazeta Wyborcza Białystok
Powrót do góry
Zobacz profil autora
WWW.ZIELONI.REPUBLIKA.PL




Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:38, 07 Lis 2011    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Amerykańskie kłopoty IKEA

Gdy szwedzki gigant meblarstwa postanowił wybudować swoją pierwszą amerykańską fabrykę w niewielkim robotniczym mieście Danville w stanie Wirginia, mieszkańcy nie mogli uwierzyć w swoje szczęście. Dziś po tamtej radości pozostało tylko wspomnienie.

Uwielbiana na całym świecie za stylowe i tanie meble IKEA zawsze cieszyła się opinią solidnego pracodawcy i uczciwego klienta korporacyjnego. Dlatego władze państwowe i lokalne zaoferowały 12 mln dolarów w postaci ulg. Mieszkańcy Danville cieszyli się, że szanowana firma zagraniczna stworzy miejsca pracy w dawnym regionie tekstylnym, skąd tak wielu wyjechało w poszukiwaniu zatrudnienia.

Dziś IKEA zmaga się ze skargami o dyskryminację, toczy boje prawne z działaczami pragnącymi założyć związki zawodowe, a niezadowoleni pracownicy bez żalu rezygnują z zatrudnienia. Pracownicy amerykańskiej IKEA narzekają na brak podwyżek, szalone tempo pracy i obowiązkowe godziny nadliczbowe. Wielu potwierdza, że nagminną praktyką jest informowanie w piątek wieczorem o tym, że w weekend mają stawić się w pracy. Ci, którzy się nie zastosują mogą być pewni, że firma podejmie działania dyscyplinarne.

Kylette Duncan, jedna z pierwszych osób zatrudnionych w nowej fabryce, zwolniła się po sześciu miesiącach, by podjąć gorzej płatną pracą w handlu. – Oczywiście potrzebuję pieniędzy, jak każdy, ale potrzebuję też pożyć – mówi 52-letnia Duncan. Pracując dla IKEA kobieta nieraz zmuszona była odwoływać wizyty u specjalistów leczących jej chorego męża, bo firma nagle w ostatniej chwili domagała się od niej nadgodzin.

Wśród 335 pracowników fabryki w Wirginii są tacy, którzy próbują utworzyć związki zawodowe. Jak informuje International Association of Machinists and Aerospace Workers, organizacja związkowa zrzeszająca blisko 650 tys. przedstawicieli ponad 200 gałęzi przemysłu, większość pracowników IKEA wyraziła pisemną chęć przynależności do związków. W odpowiedzi fabryka –należąca do podwykonawcy IKEA, firmy Swedwood – zatrudniła kancelarię adwokacką Jackson Lewis, która wsławiła się tym, że potrafi skutecznie uwalniać firmy od problemów ze związkami. Pracownicy mówią, że Swedwood wymaga od nich uczestnictwa w zebraniach, podczas których zniechęca się ich do zrzeszania w związkach.

Przedstawiciele fabryki nie odbierają telefonu, nie zgodzili się też na spotkanie z reporterem „Los Angeles Times”, który odwiedził zakład w Wirginii. Szwedzka rzeczniczka Swedwood, Ingrid Steen, określiła sytuację w Danville jako „smutną”. Niestety, dodała też, że nie może rozmawiać o skargach składanych przez konkretnych pracowników. Przyznała, że słyszała „pogłoski” o antyzwiązkowych zebraniach w fabryce, ale od razu zastrzegła, że „szwedzki zarząd firmy na pewno na to nie pozwala”.

W USA nikt specjalnie nie zainteresował się tymi awanturami, ale w Szwecji, gdzie większość pracowników należy do związków, a IKEA jest cenioną instytucją, doniesienia o amerykańskich problemach firmy trafiły na pierwsze strony gazet. Per-Olaf Sjoo, szef szwedzkich związków zawodowych pracowników Swedwood nie krył zdumienia z powodu tarć w Danville. Okazuje się, że kodeks IKEA gwarantuje pracownikom prawo do zrzeszania się i zakłada, że wszelka praca w nadgodzinach odbywa się dobrowolnie.

IKEA to silna marka o wyrobionej opinii. Wszystko komplikuje się, gdy firma zachowuje się jak w Stanach – mówi Sjoo. – Dla nas to ogromny problem.

Robotnicy w fabrykach Swedwood w Szwecji produkują regały i stoły podobne do tych, jakie powstają w Danville. Różnica polega na tym, że w Europie robią to za najniższą stawkę w granicach 19 dolarów i z gwarantowanym przez rząd płatnym pięciotygodniowym urlopem. W Denville pełnoetatowi pracownicy zaczynają od 8 dolarów na godzinę i mogą liczyć na 12 dni urlopu, z czego osiem wyznacza firma. Co więcej, prawie jedna trzecia zatrudnionych w fabryce w Danville to pracownicy tymczasowi przysłani przez agencje pracy – ci pobierają jeszcze niższe pensje i nie mają prawa do żadnych świadczeń.

Steen z Swedwood zapewnia, że firma robi wszystko, by zmniejszyć liczbę osób zatrudnianych tymczasowo, niestety, jednocześnie potwierdza, że istnieje spora różnica w wysokości zarobków między fabrykami w Europie i USA. – Ma to związek z poziomem życia i ogólnymi warunkami w różnych krajach – wyjaśnia rzeczniczka.

Bill Street, który próbuje zorganizować w Danville związki zawodowe uważa, że IKEA wykorzystuje fakt, iż amerykańscy pracownicy są gorzej chronieni. – Czy to nie ironia, że IKEA patrzy na USA i Danville w taki sam sposób, w jaki większość Amerykanów postrzega Meksyk? – zauważa Street.

Fabryka Swedwood mieści się na obrzeżach Danville, w samym środku regionu, gdzie uprawia się tabakę, tuż przy granicy z Karoliną Północną. Przez większość ubiegłego wieku mieszkańcy tego 45-tysięcznego miasta znajdowali zatrudnienie w przemyśle włókienniczym i przy uprawie tabaki. Dziś straszą tam puste magazyny z czerwonej cegły i popadające w ruinę zakłady włókiennicze. Ze względu na wysokie bezrobocie – obecnie na poziomie 10,1 proc. – miasto stara się przyciągnąć nowe firmy, takie jak IKEA. – Bez wątpienia dali pracę tym, którzy najbardziej jej tu potrzebowali – mówi Joe King, sekretarz urzędu miasta.

Firma Swedwood wyjaśnia, że wybrała Danville, by obniżyć koszty transportu towarów do amerykańskich sklepów. Fabryką zarządzają głownie Amerykanie, ale jest też kilku Szwedów. Zakład wygląda jak ciąg zachodzących na siebie białych, pozbawionych okien pudełek – schludnych i uporządkowanych jak sklepy IKEA – z niebiesko-żółtą flagą Szwecji powiewającą przy wejściu. Produkuje się tu regały z serii Expedit, które w sklepach IKEA kosztują od 69,99 dolarów, oraz stoliki Lack, sprzedawane za 19,99 dolarów.

IKEA przetrwała kryzys dzięki niskim cenom. Z ostatnich raportów finansowych wynika, że w ubiegłym roku firma zarobiła 2,7 mld euro – to o 6,1 proc. więcej niż w 2009 roku. Mimo tego jesienią Swedwood odwołała planowe podwyżki płac i wprowadziła ograniczenia świadczeń i bonusów dla pracowników Danville. Stawkę początkową dla pracownika działu pakowania obniżono z 9,75 dolarów do 8 dolarów na godzinę. Jak wyjaśnia Steen, dzięki tym zmianom będą pieniądze na premie dla najlepszych pracowników. Tymczasem z danych Virginia Employment Commission wynika, że średnia stawka godzinowa w regionie Danville to 15,48 dolarów.

Obecni i byli pracownicy fabryki zgodnie twierdzą, że najbardziej zniechęcają ich nieprzewidywalne godziny pracy i pełna napięć atmosfera. Fabryka nalicza punkty karne za naruszanie zasad obowiązujących pracowników: ci, którzy uzbierają 9 punktów muszą liczyć się z możliwością zwolnienia. – To najbardziej restrykcyjne miejsce, w jakim pracowałem – mówi 63-letni Janis Wilborne, który w zeszłym roku zwolnił się, przepracowawszy w IKEA dwa lata.

Sześcioro Afroamerykanów zwróciło się do Equal Employment Opportunity Commission (rządowej agencji ds. zapobiegania dyskryminacji w pracy) ze skargą przeciwko IKEA. Wszyscy twierdzą, że czarnoskórych pracowników amerykańskiej fabryki Swedwood zatrudnia się w najgorzej opłacanych działach, gdzie otrzymują najniższe możliwe wynagrodzenie i są wyznaczani do pracy na nielubianą trzecią zmianę, od godziny 23 do 7 rano. – Możemy się starać o lepszą pracę, ale i tak jej nie dostaniemy, bo zawsze na to miejsce zatrudnią białego pracownika – skarży się bezrobotna Jackie Maubin, która do ubiegłego roku pracowała na nocną zmianę w dziale pakowania.

Swedwood prowadzi negocjacje w sprawie ugody z czworgiem skarżących się pracowników. Początkowo firma zaproponowała Maubin tysiąc dolarów, ostatecznie stanęło na 2 tys. Kobieta tłumaczy, że potrzebowała pieniędzy, by nie stracić samochodu.

Globalna konkurencja zmusza firmy do poszukiwania jak najtańszej siły roboczej i obniżania kosztów produkcji, wyjaśnia Ellen Ruppel Shell, autorka książki „Cheap: The High Cost of Discount Culture” (Tanio: Wysokie koszty kultury dyskontów). – IKEA nie jest tu wyjątkiem. Jedyna różnica polega na tym, że tę firmę otacza legenda – mówi Shell. – Dlatego takie informacje zaskakują.
Autor: Nathaniel Popper
Źródła: LA Times
Powrót do góry
Zobacz profil autora
WWW.ZIELONI.REPUBLIKA.PL




Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:00, 07 Lis 2011    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

IKEA reklamuje siebie i polskich pracowników: "Dzisiaj już co 3 mebel IKEA sprzedawany na świecie pochodzi z Polski. Ale to dopiero początek. Zobaczysz! Będziesz miał co opowiadać swoim wnukom."

Tak sie składa, że spędziłem w zakładzie Swedwood, produkującym i należącym do grupy IKEA , prawie 13 lat. Będę miał co opowiadać wnukom. Zakładam, że dożyję. Ze względu na skromność, wrodzoną i nabytą, pozwolę sobie przedstawić opowiadanie o IKEA komuś innemu.Ludziom zdecydowanie więcej wiedzącym o całej strukturze IKEA, a konkretnie zacznę od przedstawienia Johana Stenebo.

"Pracowałem w tym koncernie dwie dekady, przez ostatnie lata jako najbliższy współpracownik założyciela firmy. Po odejściu zrozumiałem, że nie mogę milczeć" - mówi "Dziennikowi Gazecie Prawnej" Johan Stenebo. Napisał książkę, w której zarzuca właścicielowi Ikei m.in. pranie brudnych pieniędzy, rasizm i korzystanie z nielegalnie zdobywanego drewna.

[link widoczny dla zalogowanych]

JĘDRZEJ BIELECKI: Jak został pan w Szwecji wrogiem publicznym numer jeden?

JOHAN STENEBO: Podważyłem nasz narodowy mit, czyli dobre imię IKEA. Dla Szwedów ta firma jest ikoną, 78 procent moich rodaków deklaruje do niej pełne zaufanie, dwukrotnie więcej niż do Kościoła luterańskiego i rządu. Pracowałem w tym koncernie dwie dekady, przez ostatnie lata jako najbliższy współpracownik założyciela firmy Ingvara Kamprada. Po odejściu zrozumiałem, że nie mogę milczeć, i napisałem książkę "Sanningen om IKEA" ("Prawda o IKEA").

Boi się pan?

Oczywiście. Jestem ojcem samotnie wychowującym syna, od niedawna pracuję na swoim – wraz z dwoma partnerami założyliśmy firmę konsultingową. I dokonałem największego świętokradztwa, jakiego można dopuścić się w Ikei: otworzyłem usta. Tego nie zrobił nikt, od kiedy 70 lat temu Ingvar założył swoje przedsiębiorstwo. A wiem o nim dużo, bo kierowałem różnymi oddziałami w Szwecji, Niemczech, Wielkiej Brytanii. Przez ostatnie trzy lata byłem kimś w rodzaju księcia przy samym królu. Odpowiadałem za ochronę środowiska w całym koncernie, za PR i komunikację. Towarzyszyłem Kampradowi na co dzień i w każdej podróży.

I teraz zarzuca mu pan manipulację, pranie pieniędzy, rasizm, niepłacenie podatków...

Tak, co nie zmienia faktu, że uważam go za geniusza. Od zera zbudował największą grupę meblową na świecie. Był pierwszym, który zrozumiał, jakie skutki dla handlu ma powszechny dostęp do samochodów, i zaczął budować wielkie markety poza miastem. Pierwszy też przeniósł produkcję ze Szwecji i Europy Zachodniej najpierw do Polski, a potem Chin i innych krajów o tanich kosztach produkcji. Jest otwarty, towarzyski, słucha, co mówią do niego ludzie. I pamięta dosłownie wszystko przez lata. Dzięki temu wśród 150 tysięcy pracowników Ikei zbudował siatkę kontaktów, która pozwala mu bezbłędnie kierować koncernem. Osobiście zna każdego, kogo w firmie warto znać. To człowiek ludu.

Jak to? Przecież to jeden z najbogatszych ludzi na świecie.

Ingvar żyje bardzo przeciętnie, zawsze tak robił. To część jego geniuszu: zbudowanie image’u człowieka, który idealnie pasuje do wizerunku Ikei, firmy oferującej produkty dla wszystkich. Ma całkiem przeciętny dom w Lozannie z wyposażeniem z lat 70., dom w południowej Szwecji i małą winnicę na południu Francji. To niezwykłe, on w ogóle nie odczuwa potrzeby obnoszenia się z bogactwem.

To na czym ono polega?

Na pokaźnej liczbie cyferek na koncie bankowym. I to cyferek, którymi nie może się pochwalić, bo Ingvar zaprzecza, że takie pieniądze istnieją, a on ma nad nimi kontrolę.

Ależ on ma 83 lata, po co mu taka fortuna, skoro w ogóle z niej nie korzysta?

Chodzi o poczucie bezpieczeństwa i własną satysfakcję. Żeby odciągnąć uwagę od tych niejasnych interesów, wymyślił swój wizerunek dobrotliwego starca uzależnionego od alkoholu i dotkniętego dysleksją. Jednym słowem kogoś trochę nieporadnego, jak każdy z nas. Ale tak naprawdę to człowiek, który potrafi się kontrolować jak mało kto. Szwajcarscy lekarze doradzili mu, aby robił sobie 10-tygodniowe przerwy w piciu, okresy całkowitej abstynencji dla wyczyszczenia ciała i umysłu. I on się tego trzyma.

A dysleksja?

Kamprad komunikuje się z koncernem, pisząc po szwedzku listy i faksy drukowanymi literami. Co roku powstaje ich około 400. W każdym robi zawsze te same 10 – 12 błędów, aby ludzie uwierzyli, że nie potrafi poprawnie pisać, że jest tak naprawdę prostakiem. Dziennikarze niemal zawsze się na to łapią. Zamiast pytać, co robi z pieniędzmi, interesują się, jak może kierować Ikeą z dysleksją i alkoholizmem.

Jak wygląda jego dzień?

Pracuje od 6 rano do 22 wieczorem. Ciągle spotyka się z ludźmi, dużo podróżuje. Po prostu ożenił się z Ikeą. Nie ma pasji, przyjaciół, nienawidzi kina. A dodatkowo jest głęboko podejrzliwy. Kiedy chce, aby ktoś wykonał jakieś zadanie, dzwoni równocześnie do 4 – 5 innych menedżerów, by w razie czego mogli go skontrolować. W dniu, w którym ktoś udowodni, jak wiele ma pieniędzy, będzie to koniec i Kamprada, i Ikei. Najgorsza reakcja byłaby w Szwecji. Bo w naszym kraju jednej rzeczy się nie robi nigdy: tu się nie kłamie.

Ile na koncie ma Ingvar Kamprad?

Fachowcy precyzyjnie oceniają wartość Ikei, do tego należy dodać 10 procent rocznego zysku. Jeśli to wszystko podliczyć za ostatnie kilkadziesiąt lat, dochodzimy do 500 mld koron, czyli 50 mld euro.

Jak można ukryć tak gigantyczne pieniądze w kraju, w którym ludzie oddają połowę swoich dochodów fiskusowi, a firmy trzecią część?

Nikt dokładnie nie wie, jak on to robi, ale na pewno wykorzystuje kilka sposobów. Po pierwsze Ikea jest podzielona na wiele spółek, które wzajemnie świadczą sobie usługi i wystawiają możliwie wysokie faktury. W ten sposób większość zysku jakoś ginie, a przez to i podatków do zapłacenia jest mniej. Najbardziej sprytnym sposobem uniknięcia podatków jest jednak wyprowadzanie zysków do dwóch fundacji charytatywnych zarejestrowanych w Holandii. Stamtąd są przepompowywane do Antyli Holenderskich lub innych tego typu miejsc. Potem ślad po tych pieniądzach ginie.

Może jednak Kamprad rzeczywiście prowadzi działalność charytatywną?

Jego majątek można porównać z fortuną Billa Gatesa, ale w przeciwieństwie do niego szef Ikei na działalność charytatywną przekazuje grosze. Oczywiście powstaje pytanie, co stanie się z tymi pieniędzmi, kiedy Kamprad umrze. Moim zdaniem imperium przejmie Peter, najstarszy syn. Problem jednak w tym, że nie udźwignie takiego zadania. Pracowaliśmy razem, poróżniliśmy się co do strategii prowadzenia biznesu. Ja uważałem, że pieniądze koncernu trzeba wydawać bardzo ostrożnie, Peter był zaś zwolennikiem prowadzenia Ikei jak spółki typu venture capital. A 2/3 firm działających na tego typu ryzykownych zasadach pada. Peter koncentruje się też na drugorzędnych szczegółach, ale nie rozumie, jak działa wielka międzynarodowa firma.

Ingvar Kamprad tego nie widzi?

Oczywiście, że widzi, ale dla niego geny są ważniejsze niż kompetencje. Ta rodzina działa niczym dynastia, wszystkie strategiczne decyzje podejmuje tzw. rada rodzinna, w skład której wchodzi Ingvar, jego trzech synów oraz jego adwokat.

A żona?

Ona absolutnie nic nie ma do gadania.

Jak to? Przecież nie ma kraju, w którym pozycja kobiet byłaby silniejsza niż w Szwecji.

W wydawanym co roku katalogu Ikei, którego nakład jest większy niż Biblii, zawsze widać młode kobiety, które po partnersku decydują z mężczyznami, jak umeblować pokój, urządzić kuchnię. Ale to tylko image, który niewiele ma wspólnego z poglądami Ingvara. On i jego synowie najchętniej sprowadziliby kobiety do roli gospodyń domowych, w ogóle nie wyobrażają sobie ich w pracy, a przecież to kobiety stanowią 80 procent klientów Ikei na świecie. Pewnie dlatego brakuje ich na najwyższych stanowiskach w firmie. Dwaj jego synowie, Jonas i Peter, mają także negatywne podejście do osób o odmiennym pochodzeniu etnicznym. Niejednokrotnie słyszałem, jak opowiadali niewybredne żarty o czarnych. Właśnie dlatego na kluczowych stanowiskach na całym świecie zatrudniani są niemal wyłącznie ekspaci: Skandynawowie lub inni biali mężczyźni. Choćby w Szanghaju, głównym ośrodku zarządzania Ikei w Chinach. Tak jakby wśród 1,3 mld Chińczyków nie było w ogóle zdolnych ludzi.

Mimo tego Ikea potrafi pokonać rywali. Dlaczego?

O tym decydują trzy czynniki. Organizacja pracy, od wyrębu drzew po sprzedaż gotowego produktu. Po drugie tzw. kultura Ikei. Firma rzadko sięga po rewolucyjne rozwiązania, ale jej eksperci poprzez rozmowy ze zwykłymi ludźmi potrafią wyczuć, jakich towarów oczekuje rynek. No i wreszcie sam Ingvar. Kiedy go zabraknie, wszystko się załamie, bo to on podejmuje kluczowe decyzje. Choć i jemu zdarzają się błędy. Ikea zainwestowała w Rosji miliardy, kupiła fabryki, koncesje na wyrąb drewna, ale nie ma z tego żadnych pieniędzy. Dlaczego? To chyba wynik inercji w tym kraju. Ale gdyby Ingvar był o 10 lat młodszy, uderzyłby pięścią w stół i to by się zmieniło. Dziś jest na to za stary.

Ikea w swoich katalogach prezentuje się jako firma dbająca o ochronę środowiska. Jaka jest rzeczywistość?

Powiedzmy, że przestrzega tych zasad w 70 procentach. Zarząd firmy zawsze tłumaczy, że korzysta z podwykonawców, którzy mają podwykonawców, którzy mają podwykonawców. I po prostu nie jest w stanie sprawdzić wszystkiego, co się dzieje. Ale to nie do końca prawda. Weźmy Chiny. Tam wytwarza się około 25 procent towarów Ikei, ale tylko 10 procent używanego drewna pochodzi z legalnego wyrębu. Skąd reszta? Najprawdopodobniej to przemyt z dziewiczych lasów Syberii.

Może jednak Ikea nie ma wyboru? Z czegoś przecież musi wytwarzać tak ogromną ilość mebli.

Drewno można pozyskać choćby z Finlandii czy Polski, tylko wówczas należałoby zapłacić zdecydowanie więcej. A to oznaczałoby o wiele mniejsze zyski. Poza tym w chińskich zakładach ludzie pracują za grosze po kilkanaście godzin dziennie. Oczywiście wiele innych zachodnich koncernów opiera się na chińskich poddostawcach i w taki sam sposób dąży do maksymalnego obniżenia cen. Problem w tym, że Ikea stara się utrzymać wizerunek firmy, dla której takie praktyki są nieetyczne.

A może rzeczywiście nie da się skontrolować tak dużej liczby poddostawców?

Gdy ma się takie możliwości finansowe jak Ikea, zmiana dostawców, którzy nie spełniają odpowiednich standardów, nie wydaje się problemem. Jestem przekonany, że Kamprad wie wszystko o współpracujących firmach i ma dla nich marchewkę: długoterminowe kontrakty, przynajmniej na trzy lata. To oznacza bardzo duże dochody, nawet jeśli cena jednostkowa produktów wydaje się niska.

Dlaczego Ingvar tak pokochał Polskę? Jesteśmy drugim po Chinach producentem mebli Ikei.

To waszemu krajowi zawdzięcza przetrwanie. W latach 60. zbyt podcinał ceny, więc szwedzkie firmy chciały wyrzucić go z rynku, blokowały mu dostawy mebli. Wtedy Ingvar wysłał swoich handlowców właśnie do Polski. I to go uratowało, bo w przeciwieństwie do Danii czy Finlandii od dawna mieliście rozwinięty przemysł drzewny. A jednocześnie Polska jest krajem bardzo bliskim kulturowo czy historycznie Szwecji.

To jednak była wówczas Polska komunistyczna. Czy Kamprad mógł mieć powiązania ze służbami bezpieczeństwa, aby uzyskać wówczas tak znaczące kredyty?

Nie wierzę w to. To jeden z najbardziej utalentowanych biznesmenów na świecie, potrafi być niezwykle przekonujący. A kto siedział po drugiej stronie stołu? Tych komunistycznych dyrektorów interesowały wówczas tylko dolary czy korony, a Kampard jest całkowicie apolityczny. Daleko mu zarówno do lewicy, jak i prawicy. Jest na to zbyt inteligentny. Potem, już na początku lat 90., zaczął na dużą skalę kupować fabryki w Polsce, bo widział w nich potencjał rozwoju. I gdy byłem tam trzy lata temu, aż oniemiałem, widząc, jak wiele w nie zainwestował. Choć w Polsce koszty produkcji rosną, jeszcze szybciej podnosi się wydajność i jakość produkcji. Ikea chyba nigdzie nie osiągnęła tak dużego sukcesu jak właśnie w waszym kraju.

rozmawiał Jędrzej Bielecki, dziennik.pl


[link widoczny dla zalogowanych]

Ingvar Kamprad, założyciel Ikei, jako nastolatek był związany z nazistowskim ugrupowaniem Nysvenska Rörelsen. W 1994 r. w liście do pracowników swojej sieci nazwał ten incydent "największą pomyłką swojego życia"[6].

Z końcem 1997 roku szwedzka telewizja wyemitowała film o wykorzystywaniu pracy dzieci w zakładach produkujących dla firmy IKEA w Wietnamie i na Filipinach. IKEA nie zerwała jednak współpracy z tymi podmiotami argumentując, że w tych krajach prawo zezwala na takie praktyki[7]. W katalogu produktów z 2001 r. firma napisała: "Praca dzieci w dzisiejszych czasach jest nie do zaakceptowania, choć w kilku krajach, gdzie odbywa się nasza produkcja jest rozpowszechniona"[8]. Dietrich Garlichs, przewodniczący UNICEF Niemcy, stwierdził: "Tak, IKEA finansuje projekty UNICEF. Ale to nie oznacza automatycznie, że przy produkcji dla Ikei nie pracują dzieci"[8].

Johan Stenebo, były bliski współpracownik założyciela firmy, napisał książkę pt: "Sanningen om IKEA" (szw. "Prawda o Ikei"), w której zarzucił Ingvarowi Kampradowi m.in. pranie brudnych pieniędzy i rasizm[9].
Protesty polskich pracowników ochrony[edytuj]

W listopadzie 2009 roku doszło do pikiety pod sklepem IKEA w podwarszawskich Markach[10]. Pracownicy ochrony zatrudnieni przez firmę Solid i chroniący sklepy IKEA zarzucili koncernowi, że tylko pozoruje społeczną odpowiedzialność. Skarżyli się, że ich płace są niskie, brakuje funduszu socjalnego, a IKEA wspiera nieetyczne działania Solidu, utrudniając pracownikom zrzeszanie się w związek zawodowy i zastraszając ich[10][11].

Czy można znaleźć potwierdzenie tez o "nieetycznym" działaniu IKEA?

Kilka miesięcy po publikacji książki okazało się, że IKEA dawała łapówki rosyjskim urzędnikom i państwowym firmom. Kamprad zwolnił dwóch najważniejszych rosyjskich menedżerów i – jak zwykle rzewnie – wyspowiadał się z grzechów firmy:

"Gdy dowiedziałem się o tych praktykach, usiadłem w fotelu i zapłakałem jak dziecko. Miałem złamane serce – mówił Kampard. Wizerunek firmy pozostał niezadraśnięty albo, jak żartują niektórzy, znów okazało się, że jest jak teflon i wszystko po nim spływa.

Ale skoro tak dużo produkujemy w Polsce dla tego koncernu to popatrzmy na nasze podwórko.

W ubiegłym roku ukazał sie artykuł Waldemara Żyszkiewicza na temat atmosfery panującej w lubawskim oddziale firmy Swedwood. Nie oddawał on całości relacji kierownictwa firmy, związkowców i pracowników, nie ukazywał ogromu nacisków i kontroli pracy jaka odbywa się w firmie, pozwalał jednak niewtajemniczonym w realia panujące w zakładzie na zajrzenie do środka przez lekko uchylone drzwi.

"Swedwood Lubawa w trzech zakładach: Veneer, Component i Pigment zatrudnia dziś ponad 1300 osób, z czego około 80 proc. ma umowy na czas określony, które można wypowiedzieć w terminie dwóch tygodni. No i takich umów można nie przedłużyć, więc ludzie z obawy przed utratą pracy, o którą w regionie trudno, godzą się na wiele.
– Tamten pierwszy związek, podobnie jak i my teraz, domagał się po prostu normalności – tłumaczy Adam Pszczółkowski, przewodniczący KZ „Solidarność” w lubawskim oddziale Swedwoodu. – Bywało, że ludzie pracowali siedem na siedem dni w tygodniu. I np. po nocce z soboty na niedzielę i ośmiogodzinnej przerwie na sen, musieli wracać do firmy w niedzielę po południu, żeby ciągnąć drugą zmianę. (...)

– Jeśli idzie o zarządzanie, Swedwood Lubawa jest firmą, która nie wyszła jeszcze z PRL-u – uważa Marcin Uścinowicz, specjalista od human resources (HR), według terminologii tradycyjnej personalny, z doświadczeniem w kontaktach ze związkami zawodowymi. Uścinowicz, z wykształcenia politolog i filozof po Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim, robi właśnie w stołecznej SGH doktorat na temat partycypacji pracowników w przedsiębiorstwach.
Po kilku latach pracy dla koreańskiej firmy LG młody HR-owiec został przyjęty do Swedwoodu, co by sugerowało, że jakąś potrzebę poprawienia sytuacji w Lubawie Szwedzi jednak odczuwali.
– Rekrutowany i zatrudniony przez centralę firmy w Goleniowie, miałem po części stanowisko niezależne, choć Andreas Olsson, który mnie przyjmował do pracy, kazał mi też słuchać poleceń dyrektora Walczaka i Małgorzaty Łabackiej, mojej bezpośredniej przełożonej – wyjaśnia Uścinowicz, który swą kilkumiesięczną pracę dla Swedwoodu, wspomina niczym emocjonalną katorgę. – Szwedzi najwyraźniej chcieli poprawy stosunków z organizacją związkową, a Dariusz Kawka, co nie jest regułą, jeśli idzie o związkowców, rozumiał potrzebę ustępstw ze względu nas długofalowy interes firmy.
Uścinowicz, który jest od jesieni 2008 dyrektorem personalnym w firmie produkującej pełnomorskie jachty, w Lubawie niczego nie zdziałał. Poddany nieustannej presji zwierzchników, izolowany od innych pracowników, raczej demotywowany niż zachęcany do aktywności, szybko zaczął szukać innej pracy.
– Trudno spotkać osoby równie nieprzyjazne związkom zawodowym jak dyrektor Walczak i kierownik HR Łabacka – ocenia Uścinowicz. – Sam Andreas Olsson z pewnością doceniał rolę związków w firmie, ale wydaje mi się, że mimo sygnałów Szwedzi nie uświadamiali sobie natężenia dyskryminacji, jakiej podlegają związkowcy w Lubawie. Choćby tego, że ludziom z produkcji zakazano wszelkich kontaktów z działaczami „S” na terenie zakładu pracy.(...)" Całość [>>TU<<]

Od tego czasu zmienił się dyrektor, pozostała kadra zarządzajaca ma się jednak dobrze, a i nacisk na więcej, lepiej, taniej pozostał. Skutki takich działań, które to wprowadza sam Kamprad jako mistrz cięć kosztów, prowadzą często do tragicznych wypadków. Wypadków spowodowanych zarówno stresem, zmęczeniem, warunkami pracy, głównie jej prędkością, jak i nieetycznym zachowaniem firmy, bo przecież żeby robić tanio trzeba oszukać - na materiałach, na kosztach pracy, na maszynach, na podatkach... A wypadki bywają tragiczne.

"Beata E. ze złamanym i zmiażdżonym przedramieniem, a także uszkodzonymi naczyniami krwionośnymi trafiła do iławskiego szpitala, a stamtąd helikopterem do szpitala w Elblągu.

– Kobieta pracowała przy tzw. zespole maszyn, gdzie jedną z nich jest transporter talerzykowy – mówi Janusz Magdaleński, inspektor z Okręgowej Inspekcji Pracy w Olsztynie, który był na miejscu wypadku. – W transporterze był tzw. dostęp ręki pracownika do miejsc niebezpiecznych. Brakowało zabezpieczenia na fotokomórkę, które wyłączałoby maszynę w chwili, gdy osoba ją obsługująca wprowadzi rękę właśnie w to niebezpieczne miejsce." Całość [>>TU<<]

"Operator w lakierni lubawskiego zakładu Swedwood Polska uległ wypadkowi w piątek 11 marca. Cztery dni później, w wtorkowe południe, zmarł w szpitalu w Elblągu. Dzień później (środa, 16 marca) odbyła się sekcja zwłok mężczyzny." Zobacz więcej: [>>TU<<]

Warto przeczytać komentarze, szczególnie pod wiadomością o śmierci Tomka.

Warto także przeczytać forum innych zakładów Swedwood, i można oczywiście wyciągnąć różne wnioski. Od tych, że piszą leniwi i krnąbrni pracownicy, że wypadki są wszędzie, że widocznie tak musiało być...do tych, że niektórzy nie mieli tyle szczęścia żeby opowiadać wnukom...bo pracowali dla IKEA.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
WWW.ZIELONI.REPUBLIKA.PL




Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:02, 07 Lis 2011    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

tak wyglądają "wysokie standardy ochrony środowiska" IKEA?

Skażenie rzeki Białej. Zamknięto fabrykę IKEA
dzisiaj, 13:54
ZK / PAP

Z powodu chemicznego skażenia wody w rzece Białej w okolicach trzech wsi w gminie Bielsk Podlaski, wojewódzki inspektor ochrony środowiska wstrzymał w poniedziałek rozruch technologiczny w fabryce IKEA w Koszkach w gminie Orla.

Jak powiedziała wojewódzki inspektor ochrony środowiska Grażyna Żyła-Pietkiewicz, decyzja została przekazana dziś fabryce. Rozruch ma być wstrzymany do czasu ustalenia przyczyny skażenia i jego zlikwidowania. Ustalono bowiem, że w rzece znajdują się substancje chemiczne z zakładu.

Żyła-Pietkiewicz poinformowała, że informację o skażeniu rzeki inspektorat otrzymał 1 listopada. Próbki pobrane z wody do badań potwierdziły, że to skażenie chemiczne. Nie jest jeszcze znana skala tego skażenia. Dziś na kolejne badania pojechali na miejsce inspektorzy ochrony środowiska. Będzie badana woda w rzece Białej, a także w Narwi. Wszystkie wyniki badań mają być znane do końca tygodnia.


O skażeniu rzeki są powiadomieni mieszkańcy wsi Kozły, Rajki i Lewki w gminie Bielsk Podlaski. Poinformowano, że ludziom i zwierzętom nie wolno pić wody z tej rzeki, ani z pobliskich rybnych stawów hodowlanych. O sprawie jest również poinformowane Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego.

Spółka Swedspan, należąca do koncernu IKEA, zbudowała fabrykę ultracienkich płyt meblowych UT-HDF w gminie Orla w Koszkach w 2010 r. Rozruch technologiczny w tej fabryce trwa od połowy czerwca 2011 r.

Inwestycja w ocenie Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych była największą w 2010 roku inwestycją zagraniczną w Polsce. Jej wartość, to 140 mln euro (627,2 mln zł), z czego z unijnego programu Innowacyjna Gospodarka pochodzi 145,7 mln zł. Docelowo - do połowy 2012 roku - ma tu pracować 250 osób.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
WWW.ZIELONI.REPUBLIKA.PL




Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:20, 14 Lis 2011    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
Warunkowo wznowiony rozruch w fabryce IKEA
Fabryka IKEA w Koszkach (Podlaskie) wznowiła rozruch technologiczny, wstrzymany po zatruciu rzeki Białej, do którego doszło na początku listopada - poinformowała w poniedziałek w komunikacie spółka Swedspan z grupy IKEA, która jest właścicielem fabryki.
Rozruch wznowiono w czwartek za zgodą Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska (WIOŚ) w Białymstoku, ale jest to zgoda warunkowa - poinformowała w poniedziałek PAP wojewódzka inspektor ochrony środowiska Grażyna Żyła-Pietkiewicz.
Zaznaczyła, że do czasu gdy fabryka nie przedstawi badań potwierdzających, że nie ma żadnych nieprawidłowości przy odprowadzaniu ścieków, może kontynuować rozruch, odprowadzając ścieki do zbiornika tymczasowego, a nie do rzeki. Firma Swedspan Polska poinformowała, że zastosowała się do decyzji inspektoratu ochrony środowiska w tym względzie.
Według badań WIOŚ za zatrucie rzeki Białej w okolicach wsi Kozły i Rajki odpowiada fabryka IKEA. Chemikalia przedostały się do rzeki przez kanał odprowadzający. Wskutek zatrucia w rzece Białej znaleziono około 50 kg śniętych ryb i żab. W ściekach oprócz chemikaliów były także drewniane wióry. Śnięte ryby znaleziono też w pobliskich stawach hodowlanych.
Powołując się na własne badania spółka Swedspan zaprzeczyła, że to fabryka w Koszkach przyczyniła się do zatrucia rzeki. W komunikacie firma napisała, że "jest przekonana, że potencjalnie szkodliwa zmiana składu chemicznego wody w rzece nie została spowodowana przez rozruch technologiczny zakładu Swedspan".
"Każdy może mieć własne zdanie" - powiedziała Grażyna Żyła-Pietkiewicz, pytana o stanowisko Swedspanu. Dodała, że inspektorat złożył w Prokuraturze Rejonowej w Bielsku Podlaskim zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez spółkę Swedspan - spowodowania nieumyślnego zagrożenia dla środowiska oraz zdrowia i życia ludzi oraz zwierząt.
Prokurator Krzysztof Zwoliński, szef prokuratury w Bielsku Podlaskim powiedział PAP, że zawiadomienie z WIOŚ jeszcze nie wpłynęło. Według niego jednak do końca tygodnia prokuratura podejmie decyzję, czy wszcząć postępowanie. Dodał, że prokuratura poprosi o zebrane przez WIOŚ materiały.
Kontrolerzy inspekcji ochrony środowiska ustalili wcześniej, że na placu na terenie fabryki w Koszkach gromadzone są odpady płyt wiórowych bez odpowiedniego zabezpieczenia. Wykazano też, że ścieki z chłodzenia silnika parowego są odprowadzane wężem do kratki ściekowej kanalizacji deszczowej, co mogło mieć wpływ na wymywanie zanieczyszczonych wiórów i innych zanieczyszczeń właśnie do kanalizacji deszczowej.
Swedspan poinformował w poniedziałek, że firma ulepszyła mechanizmy w zakładzie w Koszkach, by poprawić jakość odpływu wody deszczowej z jego terenu. Firma zapewnia, że "stale współpracuje z właściwymi instytucjami i podejmuje wszelkie niezbędne środki, aby zapewnić, że środowisko w rejonie Bielska Podlaskiego pozostanie miejscem przyjaznym mieszkańcom".
Rozruch technologiczny w fabryce ultracienkich płyt wiórowych w Koszkach w gminie Orla trwa od połowy czerwca 2011 r. W ocenie Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych była to największa w 2010 roku inwestycja zagraniczna w Polsce. Jej wartość wynosi 140 mln euro (ok. 627,2 mln zł), z czego z unijnego Programu Innowacyjna Gospodarka pochodzi 145,7 mln zł. Docelowo - do połowy 2012 roku - ma tu pracować 250 osób.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
WWW.ZIELONI.REPUBLIKA.PL




Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:21, 14 Lis 2011    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
Ikea w Koszkach wznowiła rozruch technologiczny
Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska zezwolił na pracę w fabryce koncernu Ikea w gminie Orla. Jednak do czasu, kiedy zakład nie wykaże, że wykorzystana przez niego woda spełnia odpowiednie normy, nie wolno jej spuszczać do pobliskiej rzeki Białej.
ZOBACZ TAKŻE
"Gospodarz" Donald Tusk. Fabryka Ikei pod Orlą [WIDEO, ZDJĘCIA] [link widoczny dla zalogowanych]
GALERIA ZDJĘĆ
Ikea pod Orlą. Nową fabrykę zwiedzał premier Tusk [link widoczny dla zalogowanych]
Rozruch technologiczny fabryki ultracienkich płyt drewnopodobnych inspektorat wstrzymał tydzień temu, po tym jak okazało się, że pochodzące z zakładu substancje skaziły pobliską rzekę Białą i przyległe do niej stawy. W efekcie mieszkańcy kilku położonych wzdłuż dopływu Orlanki wsi nie mogli korzystać z wody.
- Inspektorat odwołał swoją decyzję po przeprowadzeniu dokładnej oceny sytemu gospodarki wodnej w naszym zakładzie. Aby zapewnić, że nie występuje jakiekolwiek ryzyko zanieczyszczenia środowiska w gminie Orla, inspektorat zdecydował o potrzebie zamknięcia ujścia kanału odpływowego Swedspan do rzeki, na co firma Swedspan się zgodziła - poinformowali w poniedziałek przedstawiciele zakładu. Dodali też, że w ich ocenie to nie rozruch technologicznych fabryki spowodował zanieczyszczenie wody w rzece.
- Z naszych badań, również w kanale deszczowym odprowadzającym wodę z zakładu do rzeki, jednoznacznie wynika że zanieczyszczenia pochodziły właśnie stamtąd - ripostuje Mirosław Michalczuk, naczelnik wydziału inspekcji Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Białymstoku. Potwierdza, że w próbkach wody z Białej znaleziono włókna drzewne, stwierdzono deficyt tlenowy i pochodne związków chemicznych wykorzystywanych przy obróbce i konserwacji drewna - terpenów.
W ocenie inspektoratu pochodziły one z odpadków drzewnych wykorzystywanych w produkcji, które leżały opodal kratek deszczowych w zakładzie.
- Swendspan plac uprzątnął, kratki dodatkowo zabezpieczył. Ale co najważniejsze, wstrzymał odpływ wód z zakładu do rzeki. Dlatego zezwoliliśmy na wznowienie rozruchu - uzupełnia naczelnik Michalczuk.
Jak dodaje, na razie wszystkie wody wykorzystywane w zakładzie muszą trafiać do specjalnego zbiornika retencyjnego.
- Dopóki firma nie przedstawi nam badań, które potwierdzą, że wody te spełniają wymogi pozwolenia wodno-prawnego wydanego przy budowie zakładu, nie ma mowy o zgodzie na spuszczanie ich do rzeki - podsumowuje przedstawiciel inspektoratu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
WWW.ZIELONI.REPUBLIKA.PL




Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:45, 19 Lis 2011    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
Fabryka IKEI zatruła rzekę? Jest śledztwo
Prokuratura Rejonowa w Bielsku Podlaskim podjęła decyzję, że zostanie wszczęte śledztwo dotyczące zatrucia rzeki Białej. W piątek trafiło do niej zawiadomienie Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Według WIOŚ, za zatrucie odpowiada fabryka IKEA w Koszkach.
W poniedziałek zostanie formalnie wszczęte postępowanie przygotowawcze - poinformował szef Prokuratury Rejonowej w Bielsku Podlaskim (Podlaskie) Krzysztof Zwoliński.
W zawiadomieniu WIOŚ mowa jest o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przeciwko środowisku przez spółkę Swedspan (należącą do grupy IKEA - PAP), która jest właścicielem fabryki w Koszkach.
Kwalifikacja prawna dotyczy artykułu z Kodeksu karnego, który mówi o zanieczyszczeniu wody, powietrza lub ziemi "w takiej ilości lub w takiej postaci, że może to zagrozić życiu lub zdrowiu wielu osób lub spowodować zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach".
Jak dodał prokurator, wśród dołączonych do zawiadomienia dokumentów są m.in. kopie sprawozdań badań laboratoryjnych przeprowadzonych przez WIOŚ.
Rzeki Biała została zanieczyszczona na początku listopada. Wobec tego, że badania WIOŚ wykazały, iż przyczyną są chemikalia, które dostały się do wody z fabryki w Koszkach, wstrzymano rozruch technologiczny zakładu. W ubiegłym tygodniu warunkowo go wznowiono, za zgodą Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Białymstoku.
Szefowa WIOŚ w Białymstoku Grażyna Żyła-Pietkiewicz powiedziała w piątek, że trwają ustalenia z przedstawicielami zakładu co do możliwości uruchomienia produkcji. Firma stara się o zgodę na użytkowanie fabryki, zbiera stosowne opinie a jedną z nich jest opinia inspektoratu. Jak zaznaczyła Żyła-Pietkiewicz, fabryka w Koszkach stosuje się do wszelkich zaleceń inspektorów.
Według ustaleń WIOŚ, chemikalia przedostały się do rzeki przez kanał odprowadzający. Wskutek zatrucia w rzece Białej znaleziono ok. 50 kg śniętych ryb i żab. W ściekach oprócz chemikaliów były także drewniane wióry. Śnięte ryby znaleziono też w pobliskich stawach hodowlanych.
Spółka Swedspan, powołując się na własne badania, zaprzeczyła jednak, że to fabryka w Koszkach przyczyniła się do zatrucia rzeki. W komunikacie przesłanym PAP spółka napisała, że "jest przekonana, że potencjalnie szkodliwa zmiana składu chemicznego wody w rzece nie została spowodowana przez rozruch technologiczny zakładu Swedspan".
Inspektorat w zawiadomieniu do prokuratury pisze o podejrzeniu popełnienia przestępstwa spowodowania nieumyślnego zagrożenia dla środowiska oraz zdrowia i życia ludzi oraz zwierząt.
Rozruch technologiczny w fabryce ultracienkich płyt wiórowych w Koszkach w gminie Orla trwa od połowy czerwca 2011 r. W ocenie Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych była to największa w 2010 roku inwestycja zagraniczna w Polsce. Jej wartość wynosi 140 mln euro (ok. 627,2 mln zł), z czego z unijnego Programu Innowacyjna Gospodarka pochodzi 145,7 mln zł. Docelowo - do połowy 2012 roku - ma tu pracować 250 osób.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bstok.fora.pl Strona Główna -> INWESTYCJE PROJEKTY PLANY SPALARNIE LOTNISKO DROGI PROTESTY TRANSPORT ITP. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin